niedziela, 24 czerwca 2012

nowy, lepszy okres. dla ciebie, dla mnie. dla wszystkich.


Louis :
Eleanor zszokowała mnie swoim zachowaniem, nigdy taka nie była. NIGDY. jestem z nią 10 miesięcy, kocham ją, chyba. Jednak kiedyś była inna, w pewnym sensie lepsze. teraz pojawiła się Martyną, lubię ją.. nie powiem, że nie. Jest sympatyczna, zabawna, śliczna i ma wyczucie stylu. Niczego jej nie brakuje, uwielbiam ją taką jaką jest, a Eleanor? często jej nie ma, modeling jest dla niej ważniejszy niż ja, jej własny chłopak. Teraz ten sms, kogo mam wybrać. To nie są rzeczy, to są dwie osoby. Obie dla mnie ważne, wiem że z Martyną mogę być szczęśliwy, ale nie wiem czy Martyna tego chce, całowaliśmy się. Nie ukrywam było miło, to był najlepszy pocałunek. Jej usta są delikatne, miękkie aż chce się je ciągle całować. Martyna jest inna niż El. Jest dobra. Może nie znam jej długo, ale wiem kto może mi pomóc. ' help me, please. Lou xx '
Domka :
Siedziałam z Danielle w kuchni i robiłam kawę, kiedy z salonu usłyszałam dźwięk sms'a. Myślałam, że to Hazza, ale to był nieznany numer. Odczytałam, okazało się, że Lou. ' help me, please. Lou xx' odpisałam ' what's going on? x ' czekałam na odpowiedź dosłownie chwilę ' El.. and I think I love M. Please, help.. MSC 8pm? x ' odpisałam, że ok. Musiałam coś wymyślić przed Dan, nie powiem jej, że Lou zakochał się w Martynie, bo to będzie szok. Wiem chyba tylko ja.. No nic.
- Dan. Będę musiała zaraz wyjść, dzwoniła Nina czy mam czas, bo coś się stało, więc..
- zadzwonie do Liama, niech wrócą. Zostanę u Was na noc.
- jak dla mnie bomba, jak wrócę, to wieczór filmowy?
- czytasz mi w myślach? Kocham Cię mała!
- ja Ciebie też, to teraz lecę.
Wyszłam z domu, musiałam wziąć samochód Hazzy. Pogoda była okropna, a do MSC było 40 minut drogi, więc w samochód i w drogę. dojechałam w 30 miut, mój nowy rekord, chyba. Louis już czekał pod msc z dwoma szejkami.
- co jest LouLou?
- musimy porozmawiać, ale nie tutaj. jedźmy przed siebie i rozmawiajmy, ja Ci wszystko powiem, a Ty mi doradzisz, ok?
- jasne Lou, na mnie możesz liczyć zawsze, jedźmy.
Jechaliśmy dobre 3h, tak krążyliśmy po Londynie, w końcu zajechaliśmy do kompleksu. Lou powiedział o co chodzi, doradziłam mu. Starałam się powiedzieć swoje, chyba wybrał, bo napisał do El, że muszą się jutro spotkać i pogadać. Weszliśmy do kompleksu, wszyscy spali, tylko Hazza czekał na mnie i Lou? chyba wiedział, że byłam z nim.
- Hazz! stęskniłam się.
- czyżby? skoro spędzasz czas z Lou..
- chciał porozmawiać, no chyba nie jesteś zazdrosny?
- sam nie wiem, przepraszam..
- nie masz za co. musiał sie komuś wyżalić. przecież wiesz że kocham tylko C I E B I E.
- chodźmy na górę. do mnie.
Skinęłam głową, zamknęliśmy się w jego sypialni. Stało się. Obudziłam się o 13. Hazzy już nie było w łóżku, na stoliku stała świeżo zaparzona kawa, śniadanie i karteczka. ' nie chciałem Cię budzić, na 13 pojechaliśmy na próbę. Będziemy pod wieczór. Martyna jest na stażu, a Danielle na planie teledysku. Więc masz dzień dla siebie. Kocham Cię, Harry. xx ' No tak, znowu jestem sama. Może posprzątam albo pójdę na zakupy? Wiem! Zakupy i kino, sama ze sobą. Tak, lubię to. Ubrałam białą bluzkę  grantowe paski, szorty, ray banki, białe tenisówki, zegarek z wąsami i moją ulubioną torbę. Wyszłam z domu w kierunku ulubionej galerii handlowej. Miałam ochotę na mega zakupy, ot tak. Bez powodu. Trzeba odświeżyć ubrania na jesień. Kupiłam chyba pół galerii! Miętowe rurki, szarą koszulkę z koronką, szary top, niebieską sukienkę, ciemne jeansy, karmelowe emu, koszule z amrykańskim motywem, jeansową koszule, szary szal, czarną sukienkę z brązowym paskiem, sukienke w serduszka i sweter. Uwielbiam takie zakupy, to nic że Hazza znowu powie, że nic mu nie kupiłam, a sobie kolejną szafę. I tak go kocham. Jest 16, teraz czas na kawę i ciasto. Tak, lubię to. Szkoda, że nie ma ze mną Harrego. Telefon, znowu ktoś. Pewnie mam kupić jedzenie jak zawsze, bo po co innego mają dzwonić? Louis, hm. Ciekawe co się stało.
- co tam LouLou?
- chcę pogadać, znowu. Przepraszam. Masz czas na jakąś kawę?
- jestem w starbucksie przy galerii, wpadnij jak chcesz.
- będę za 10 minut, jesteś wielka. Dzięki siostra.
O ja, Louis Tomlinson nazwał mnie swoją siostrą, to jest słodkie! Siedziałam w tej kawiarni i czekałam na Lou, zauważyłam, że idzie do mnie szybkim krokiem, wręcz biegnie. Wpadł zdyszany do lokalu, rozejrzał się, spojrzał na mnie i usiadł na wolne miejsce obok mnie.
- zamówisz ice cofce? Proszę..
- jasne Lou, już zamówiłam wcześniej, więc co się stało?
- o której Martyna kończy pracę?
- o 17 w BBC, a co?
- chcę ją zaprosić na kolacje, mam już za sobą rozmowę z El..
- jak to?!
- no tak to..
- co powiedziała, opowiedz mi!
- no tak.. przyszła na próbę, zrobiliśmy przerwę. Zaczeła coś gadac, ze zadaje się z dziwka, uciszyłem ją, bo raniła Martynę, a ona że mam wybierać i zrobić to dobrze, bo będę żałować. Wybrałem.. Martynę, ale tego mogłaś się domyśleć, nie wiem zechce ze mną być, ale wolę spróbować niż marnować się z Eleanor, if you know what I mean babe.
- yeah, i know. I’m proud of you, Lou. U r the best, but you know that, so..
- ya, of course love you sister but now I must go, we see you later!
Bye!
- bye! I love you too.
Lou wyszedł, a ja dokończyłam kawę I wyszłam z kawiarni. Udałam się w stronę kompleksu obładowana torbami, w połowie drogi spotkałam Nialla. Dziwne, że szedł sam, z tego co wiem to próba trwa do 17, tylko Louis miał się urwać szybciej. Dziwne. Chciałam pogadać z chłopakiem, ale nie chciał. Nie naciskałam.
Niall jak na gentelmana przystało zabrał ode mnie większość toreb, poszliśmy w stronę kompleksu. Opowiadał mi dużo o swojej rodzinie, o chłopakach. Znowu dowiedziałam się czegoś nowego. Miło z jego strony, on jako pierwszy mnie zaakceptował, potem Liam i Louis. Z Zaynem nie miałam bliższej styczności, więc tak naprawdę nie wiem jaki jest, ale może kiedyś się dowiem? Może. Nie wiem, ale chciałabym żeby coś się stało, żebym mogła się z nim zapoznać w pewnym sensie. Weszliśmy do kompleksu gwar jak nic, usłyszałam znajomy głos.
- gdzie ona jest? NO KURWA GDZIE?
 Ta osoba mówiła po polsku, Harry coś mówił po polsku, a raz po angielsku. To była ona, moja mama. Cholera jasna, dotrzymała słowa. Przyjechała. Kurwa mać.
- co tu się dzieje?! Harry? Mamo?
- wracasz do domu, dzisiaj. Nie obchodzi mnie co, jak, kiedy i z kim. Pakuj się.
- raczej nie. Zostaje tutaj. Tu mam szkołe, przyjaciół, chłopaka i ojca, więc raczej nigdzie nie jade. Nie wyszło Ci.
- powiedziałam, że masz się pakować. Nie obchodzi mnie to, jedziesz do Polski.
 nie zmusisz mnie, ojciec ma takie same prawa jak ty. chcę mieszkać z nim, on mi zapewne byt, nikt mnie nie pobije, nie będzie wyzywal, tak jak to siedzialo u Ciebie. Nie pozwole sobie na to, ja już wybrałam zostaje w Londynu, a Ty ze swoim życiem rób co chcesz, a teraz wyjdź tymi samymi drzwiami, którymi
weszłaś – znając Ciebie bez pukania i zejdź mi z oczu.
Poszłam na górę, nie miałam ochoty na nią patrzeć,. Zamknęłam się w pokoju, zaczełam się pakować na jutro. Nareszcie pojadę do Irlandii, jestem z tego powodu cholernie szczęśliwa, ot tak. Słyszałam krzyki mojej matki, Liama i Harrego. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Dlaczego ta kobieta zawsze musi zniszczyć moje życie, nie chcę wracać do niej, do Polski. Jestem szczęśliwa tutaj, z Harrym, tatą i z przyjaciółmi. Krzyki nie ustąpiły, telefon do ojca.
- co jest mała?
- jesteś w okolicy kompleksu?
- no tak, coś się stało?
- tak, Basia. Jest tutaj, chce mnie na siłe zabrać do Polski..
- zaraz będę
,
Nie minęło dziesięć minut, tata przyjechał. Krzyki ustąpiły, ktoś wbiegał po schodach, a właściwie dwa ktosie. Poznałam chód Hazzyy, ale druga osoba była mi obca.
- Domka, jesteś tu?
- jestem. Drzwi zakluczone, wejdź inaczej, wiesz jak.. z kim jesteś?
- z Joshhem.. poznasz go, nie bój się.
- no ok.
.
Siedziałam skulona na łóżku i co chwilę leciały mi łzy, nie wiedziałam dlaczego MOJA mama się tak zachowuje, dlaczego tak robi. Myślałam, że się zmieni, że zrozumie, jednak nie. Ktoś mnie przytulił, wiedziałam, ze to Hazza. Nic nie powiedział, tylko przyulił. Zrobiło mi się cieplej, bo wiedziałam, ze jest ktoś, komu na mnie zależy, kto mnie kocha taką jaką jestem, nie taką jaką powinnam być. Powoli wstałam z łóżka.
- hej Josh, zaraz się z Tobą przywitam, ale pozwól, że się ogarnę.
- jasne, leć.
Uśmiechnęłam się, wyjęłam z toreb jeansy, koszulę z motywem flagi amerykańskiej a z szafy biały top. Poszłam do łazienki, zmyłam makijaż, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wyszłam do chłopaków. Wszyscy siedzieli w mojej sypialni. Wszyscy miałam na myśli Hazze, Nialla, Liama, Zayna, Joshh i Dan. Brakowało tylko Martyny i Louisa, właśnie z nią albo z nim chciałabym pogadać, ale skoro mam okazję, aby lepiej poznać Zayna to dlaczego nie?
- Zayn, możemy pogadać?
- my?
- tak, my. Na osobności.
- jasne
.
Wyszłam z sypialni, a Zayn za mną. Zeszliśmy na dół i wyszliśmy na tyły domu. Zayn się dziwnie patrzył, ale to zignorowałam. Usiedliśmy na ulubionej ławce Louisa, rozpościerał się z niej ładny widok na kompleks.
- o czym chcesz pogadać?
- nie lubisz mnie, prawda?
- dlaczego tak myślisz?
- nigdy ze mną nie porozmawiasz, nie przywitasz się, unikasz mnie, nawet Martyny czy Pauliny. O co chodzi Zayn?
- o nic, naprawdę.
- możesz powiedzieć, nikomu przecież nie powiem.
- na pewno?
-tak, możesz mi ufać, więc?
- znasz już Harrego kilka ładnych lat, wiesz jaki jest. Jest dla mnie jak Brat, oni wszyscy. Od czasu, gdy tutaj jesteś Harry się zmienił, Louis też. Jakieś tajemne spotkania, wyjścia. Mniej prób i męskich wieczorów. No wiesz o co chodzi.
- to mam dla Ciebie niespodziankę.
- jaką?
- dzisiaj macie czas dla siebie, ja gdzieś wyjdę, ale daj mi chwile z Harrym. Mogłabym Cię prosić, abyś poszedł do sklepu i zrobił zapasy jedzenie? Ja się usunę, pozwiedzam trochę Londyn.
- jasne. Dasz mi liste to pojadę.
- ok., dziękuję.
- wiesz co?
- nie, ale powiesz?
- jak będziesz chciała pogadać, to wal.
-Dzięki Zayn.

- nie ma za co, jesteś naprawdę spoko.
Poszłam do kompleksu, wszyscy siedzieli już w salonie, Niall się uśmiechał jak pojebany. Wtf? Nie wiedziałam o co chodzi, ale to olałam, przecież to Horan.
 - no więc tak.. cholera nie wiem jak to powiedzieć?
- Domka, wszystko w porządku?
- Harry.. ja..
- Ty co?
- ja.. no wiesz..
- CO WIEM? ZAYN ODBIJA MI LASKE, ZAJEBIE GO.
- niee.. dzisiaj macie.. męski wieczór..
Zaczęłam uciekać, bo Hazza mnie gonił po całym domu. W końcu zamknęłam się w pokoju LouLou. Pierwszy raz tam byłam. Duży pokój, beżowe ściany. Wielkie łóżko, w rogu jasno brązowa kanapa, obok niej stolik, a na stoliku lampka. Obok łóżka nocny na stolik, a na nim laptopa Louisa. Naprzeciwko łóżka stała wielka brązowa szafa, wbudowana w ścianę, obok szafu znajdowały się drzwi, jak się domyśliłam to do łazienki. Na ścianie wisiało mnóstwo zdjęć z jego siostrami, z mamą, z chłopakami, z Eleanor, ze mną – um, dziwne, z hazzą i z osobami, których nie znam. Hazza pukał, walił. A ja nic, wyszłam po godzinie. Hazza na mnie czekał z gitarą.
- baby u light up my world..
- like nobody else.
- kocham Cię.
- ja Ciebie też najbardziej na świecie.
- jesteś moim światem.
- jesteś dla mnie wszystkim.
- jesteś moim powietrzem.
- jestem tym co Ty, zawsze. Będą z Tobą zawsze, nieważne jakie to będą okoliczności.
- wiem. Zaraz męski wieczór, jakie masz plany?
- przygotuje wam jakieś przekąski, a sama pójdę gdzieś albo zamknę się w pokoju, nie będę wam przeszkadzać.
- jesteś najlepszą dziewczyną pod słońcem.
- a Ty najlepszym chłopakiem
.
Poszłam na dół, aby sporządzić listę dla Zayna. Wpisałam kilka najważniejszych rzeczy, alkohole były, więc jeden problem mniej. Chciałam zrobić chłopakom jakieś sałatki i naleśniki z sosem klonowym, specjalnie dla Horanka. A sama sobie siądę z laptopem na kolanach i nadrobię zaległości.
Zayn.
Wyszedłem z domu, było chłodno. Na szczęście do tesco było blisko, doszedłem dość szybko. Moją uwagę przykuła pewna dziewczyna, na oko miała z 18 lat, stała koło tesco z torbą podróżną a przez ramię miała przewieszoną mniejszą torebkę. Spojrzała na mnie, jakby lekko się uśmiechnęła, może mnie rozpoznała? Nie wiem, ale chyba chciała coś powiedzieć.
- przepraszam, ale..
- słucham?
- Ty jesteś Zayn Malik, prawda?
- cii.. tak, to ja. Coś się stało?
- znasz Domke, prawda?
- może tak, może nie. Kim jesteś?
- jestem Magda, przyjaciółka Domki.
- nigdy o Tobie nie mówiła.
- jakiś czas temu się pokłóciłyśmy. Uciekłam z domu, miałam dość swojego miasta. Wiedziałam, że tutaj jest, ale nie miałam pojęcia jak dojść, miałam cichą nadzieję, że kogoś od Was spotkam.
- hm.. skoro znasz Domkę to powiedz mi coś, co wiedzą tylko jej przyjaciele. Dlaczego mieszka tutaj, a nie w Polsce?
- jej matka jest beznadziejna, nienawidzi jej. Zazdrości wszystkiego, dochodziło czasami do tego, że podniosła na nią rekę, ale odkąd poznała Harrego wszystko się zmieniło, wróciła do ojca i jest szczęśliwa.
- ok., jednak ją znasz. Muszę iść po zakupy, wejdziesz ze mną? Pewnie jesteś głodna.
- nie, spokojnie. Nie jestem, ale wejdę z Tobą.
- daj te torby, nie będziesz niosła.
- dam radę, od lotniska je tutaj przytargałam
- czy Ciebie pojebało? Ze tak się wyrażę.
- ukradli mi telefon, portfel. Na szczęście miałam gdzie indziej dokumenty, wtedy było by gorzej.
- dziewczyno.. chodź ze mną, musisz coś zjeść. Nie można tak
.
Magda się lekko uśmiechnęła i chyba mnie posłuchała. Zrobiłem szybkie zakupy, dodatkowo kupiłem coś na szybko i ciepło dla Magdy, bo dziewczyna pewnie cholernie głodna. Wziąłem siatki z zakupami, Magdy torbę i ruszyliśmy do kompleksu. Opowiadała o sobie, znała się z Domką niespełna rok, a wiedziała o niej sporo. Po piętnastu minutach doszliśmy pod kompleks, Magda ustała. Jakby zobaczyła ducha.
- stało się coś?
- boję się.
- czego?
- Zayn ja Was nie znam, nie lubię Was. Ale teraz.. wydajesz się być miły. Nie wiem jak zareaguje reszta, jak zareaguje Domka. Sama nie wiem już nic..
- nie bój się, nikt Cię nie zje. Jesteśmy pozytywnie nastawieni, nie będziesz nam przeszkadzać. Naprawdę, ten kompleks jest wielki, więc chodź
.
Złapałem ją za rękę, miała strasznie zimną. Wręcz lodowatą, musiała tam długo czekać i marznąć. Weszliśmy do środka, wszyscy siedzieli w salonie. Było słychać ich krzyki, śmiechy. Postawiłem torbę Magdy w przerywniku jak to kiedyś powiedział Niall, wziąłem zakupy i pociągnąłem Magdę za sobą. Bała się, czułem to.
- cisz tam!
- ty patrz, idzie na zakupy a już wyrywa jakąś niewiaste.
- zamknij się Harry. Gdzie Dominika?
- na górze, a co?
- DOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOMKAAAAAAAAAAAA !
- czego tam?
- chodź tutaj, proszę.
- no co jest?
- poznajesz tę o to niewiaste.
- no czekaj, widzę tylko nogi.
- a teraz?
- Magda? Co Ty tu robisz? Co się stało?
- ja..
Nic nie powiedziała, rozpłakała się. Cholera jasna, co ja narobiłam? Pokłóciłam się z nią o kolejne głupstwo, nie rozmawiałyśmy od miesiąca. Jak mi jest z tym źle, nie wiedziałam co się dzieje z moją najlepszą przyjaciółką, z moją siostrą. Stała przemoczona w naszym kompleksie, przemarznięta, to moja wina, wszystko moja wina.
- ciii, już nie płacz. Chodźmy na górę. Chłopcy.. róbcie swoje, ja się z nią zajmę. Zaraz zejdę, aby zrobić wam coś do jedzenie.
- nie musisz, przeniesiemy nasz wieczór na kiedy indziej. Chcecie coś innego robić?
- na razie muszę pogadać z Magdą, na osobności, zaznaczam. Kupiłam wam dzisiaj tą grę, którą tak chcieliście, więc możecie sobie zagrać. Harry, ten pokój wolny obok mojego, mogę go dać Magdzie?
- jasne słońce, a może przeniesiesz się do mnie, a ona zostanie w Twoim, if u know what i mean.
- good idea, love u hazza
.
Poszłam z Magdą na górę. Zaprowadziłam do swojej sypialni, nie pytałam o nic. Po prostu ją przytuliłam, zaczęła płakać. Dusiła się swoimi łzami. Tuliłam ją do siebie, tego potrzebowała. Przestała płakać, ale nie chciałam pytać. Sama powie.
- weźmiesz kąpiel, okej?
- przyda się.. pokażesz gdzie łazienka?
- jasne, masz jakieś ciuchy.
- w torbie, ale torba mokra, więc nie mam żadnych.
- dam Ci coś do spania, a jutro się wymyśli.
- dziękuję, jesteś najlepszą przyjaciółką.
Posłałam jej ciepły uśmiech i zaprowadziłam do łazienki, z szafy wyjęłam koszulke ‘free hugs’ i krotkie szorty. Dałam Magdzie ręczniki i wszystko inne. Czekała nas długa noc, mamy dużo do nadrobienia. Cieszyłam się, że tutaj jest. Mam przy sobie najważniejsze osoby. Magda, Martyna, Paulina, Harry, chłopcy i tata. Do tego Londyn, tak wszystko jest idealne i takie jak ma być.
Louis&Martyna :
Oboje byli na najlepszej randce swojego życia, poraz pierwszy się pocałowali. Postanowili wszystko rozpocząć od nowa. Poznać się na nowo. On jest Louis, a ona Martyna. Jestem pewna, że będą razem. Wszystko na wskazuje. Pasują do siebie pod każdym względem. Wrócili do domu po 2 w nocy, udali się do swoich sypialni. Nie mogli zasnać, tyle wrażeń. Jednak nie wiedzieli, że w domu jest nowa osoba, zupełnie im obca, ale zawsze jest czas na poznanie kogoś nowego. Mam nadzieję, że Magda im podpasuje, w końcu jest moją najlepszą przyjaciółką, siostrą. 

4 komentarze:

  1. o boże! cudownie! czekam na kolejne rozdziały, xx <3

    OdpowiedzUsuń
  2. woo woooo woooooooow :o Domla! Ale si rozpisaaaalas! swietny!! <3 Zayn zazdrosnik :-D czekam n nn xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny ♥
    Yhh... ta Eleanor
    Co tam że nie nadążam z czytaniem...
    ♥Baby you light up my world like nobody else♥ jak czytałam ten fragment to aż cieplusio mi sie na serduchu zrobiło :)
    @Harold_890
    I ♥ U mała

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaaaaaaaa *_______*
    Dawaj mendo następny :D:D
    Niech ta Eleanor wypieprza nikt jej nie potrzebuje !
    Wiesz, że Cię kocham ? ♥
    I załatw neeta, bo nie wyrobie :D *_*

    OdpowiedzUsuń