niedziela, 10 czerwca 2012

nowy początek.


Byłyśmy na lotnisku o 12.50 , Danielle pokazała mi inne wejście, aby paparazzi nasz nie przyuważyli. Udało się, nie zostałyśmy złapane. I tak już jest setki zdjęć, artykułów z moim udziałem. Mogę się czuć sławna, ale nie jaram się tym faktem jak Elka nowym pudrem, o nie nie nie. Zauważyłam z oddali Martyne, była pięknie ubrana! Jeju, jaka ona jest ładna? Jeszcze ładniejsza niż na zdjęciach. Skubana! Zazdroszczę jej, nie ma co. Miała na sobie szara bluzkę z sercem, nstandardowe jeansy, niebieskie vansy i niebieską bandamkę. Kocham jej styl! Dźwięk telefonu.


*rozmowa*
- no hej , ja już jestem , a Ty ?
- jestem pod oknami z Danielle. widzisz?
- tak, widzę!
*koniec rozmowy*
- no cześć! *tulimyyy*
- jestem Danielle, miło Cię poznać!
- Ciebie też, jeju. jedno z moich marzeń właśnie się spełnia.
- haha, już Cię lubie. możemy spędzać tyle czasu ile się da, sporo o Tobie słyszałam i wiem, że jesteś zajebistą osobą. Więc masz już u mnie wielkiego plusa.
- dziękuję Dan. Mam nadzieje, że nie przyjechałyście z Elką..
- nie, spokojnie. wiemy że jej nie trawisz, także no problem.
- dziękuję! ej w ogóle jest sprawa, moje mieszkanie będzie wolne dopiero za tydzień. znacie jakiś niedrogi hotel?
- hotel? będziesz spała w kompleksie, ze mną w pokoju albo w moim, a ja się przeniosę do Hazzy.
- ja mam spać w domu One Direction? o_O
- no to chyba. czemu by nie? Oni Cie nie zjedzą. prawda Danielle?
- połkną w całości, a teraz chodźmy, bo Liam się niecierpliwi.
- Hazza też, bo pewnie on się do mnie dobijał, także chodźcie, jedziemy do kompleksu , ale najpierw zakupy Horan znow zjadł lodówkę.

Dziewczyny się zaśmiały, poszłyśmy w kierunku samochodu. Na nasze nieszczęście czekała tam Eleanor. Widziałam jak Martyna się wkurwia samym jej widokiem.
- cześć dziewczyny. ymm, Ciebie nie znam, ale jestem Eleanor, miło mi.
- tak, cześć. jestem Martyna, ej ja wsiadam do samochodu, a wy zalatwiajcie co tam chcecie.
Martyna :
Ja pierdole. Dlaczego ta pudrowa lala, musiała się znaleźć na lotnisku? A miał być taki udany dzień, no cóż. Może kolejne będą lepsze, ale kurwa. Ona będzie codziennie u Louisa, będzie się śliniła z tą świńską twarz, jeeeezu. Jak ja to wytrzymam? Przecież jej zakurwie przy pierwszym lepszym razie. Dobra, Martyna, ogarnij swoje emocje. Przeżyjesz to. Musisz. Nie będziesz robiła obciachu swoim znajomym, przecież one same mnie wsadzą w rakietę i poślą na księżyc, po tym pierwszym razie.
Do samochodu wsiadła Domka. Patrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem, pokiwałam głową, że wszystko jest okej. Usiadła obok mnie i mnie wyściskała.
- Dobra, dobra. Bo mnie udusisz wariacie! - zaśmiałam się do niej. Chwilę potem, do samochodu wsiadła Danielle z.. Eleanor. Spojrzałam na Domkę wzorkiem terminatora, a ta wybuchła śmiechem.
- Dobra, to jedziemy do sklepu, Horan umiera. - zaśmiała się Dan, odpalając samochód. Zachichotałam cicho, starając się nie zwracać uwagi na siedzącą na przodzie Calder. Miałam taki zajebisty scenariusz. Kopnąć w jej siedzenie tak mocno, żeby włączyła się poduszka powietrzna, i zmasakrowała jej twarz. Muhahahah, jestem wredna. Eleanor, jak Eleanor, ciągle klikała w tym swoim maluśkim telefoniku. Spojrzałam na jej dłonie. Idealnie wypielęgnowane, z francuskim manicure. Oparłam policzek o chłodną szybę i walnęłam się w czoło, co przykuło uwagę Domki, która całą drogę gadała jak się cieszy że mnie widzi. Prawiła mi jakieś chore komplementy, że niby jestem ładna, i mnie okradnie w nocy. Miałam ochotę walnąć ja w głowę, ale wolałam to zastosować na sobie. Chociaż ten fejspalm, który przed chwilą zrobiłam, nie był spowodowany jej paplaniną.
Zaparkowałyśmy za sklepem, by nikt nas nie złapał. Eleanor nadal gapiła się w ten mały ekranik, z dziwnym uśmieszkiem. Wywróciłam oczami i przy okazji wykrzywiłam twarz w grymasie. Pech chciał że Calder spojrzała na mnie. Chciała coś powiedzieć, ale zamlikła. I TAK TRZYMAJ.
Skierowałyśmy się do pomieszczenia. Domka i Danielle pognały po wózek. ZABIJE. Chociaż.. ja i Eleanor wcale ze sobą nie rozmawiałyśmy. Gdy wesołe dziewczyny znalazły się przy nas, ruszyłyśmy na mały podbój półek z produktami spożywczymi. Czułam się jak superbohater, z myślą, że kupuję jedzenie dla samego, wiecznie głodnego Horana. To takie uczucie, jakbym dała swój 1% podatku dla głodujących dzieci. Hahaha, przesadzam wiem. Ale.. no tak się czuję!
- Mleko! - pisnęła Dann skręcając w dział z nabiałem. Eleanor potryptała za nią, gadając coś o tym, by wzięła niskotłuszczowe, bo musi dbać o linie. Ja złapałam parę paczek żelków, bez których nie umiem żyć, jogurt z leśnych owoców i lay'sy cebulkowe. Aa! I jak ja bym mogła zapomnieć! Cola Cherry. Bez niej też nie umiem żyć.
 Domka stała i patrzyła na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. No w sumie fakt, może się dziwić. Dziewczyna 165 wzrostu obładowana jakimś dziadostwem, które nawet nie jest zdrowę. Uśmiechnęłam się i pognałam do Dan, która prowadziła wózek jak Kubica. Zwinnie skręcała w każdą aleje. Eleanor tak samo. Kurwa, jak ona to robi? Ciągle ma nos w tym ekraniku, a wcale nie wwala się w te szafki. A może zrobić tak mały sabotaż? Nie! Martyna. Zrobisz sobie siarę. Wrzuciłam swoje zakupy do wózka, a Dan po dosłownie paru sekundach znikneła mi z pola widzenia.
- Dominka, ona tak zawsze? - spojrzałam na zbliżającą się dziewczynę, z kurczakiem i workiem frytek w rękach.
- Nie wiem. Ale mam nadzieje że nie - zaśmiała się.
- Hahah, współczuje Liamowi w takim razie. Ej, Domka.. Bo Ty mi się przedstawiłaś przez telefon jako Styles.. Ty ten.. jesteś z Hazziem? - zapytałam. Dziewczyna pokiwała głową. JHGHbpoiuhds, no nie. Moja Domka, szalona gazela jest z Harrym Edziem Stylesem. Miałam ochotę skakać przed nią jak opętana, ale zważając na ludzi, plączących się wokół, postawiłam na krótkie : Gratuluje Stara.
Domka walnęła mnie paczką frytek za to, że nazwałam ją stara.
Ruszyłyśmy do kasy, miejąc nadzieje że spotkamy tam kierowcę Formuły 1, Danielle Peazer.
- Jest, chyba zabrakło jej paliwa - wypaliłam śmiejąc się głosno. Dan posłała nam szeroki uśmiech. Zapłaciła za zakupy, i ruszyłyśmy spowrotem do samochodu.

- Ona z nami jedzie? - zapytałam szeptem pokazując na Eleanor. Domka pokiwała głową.
- Ma jakąś sprawę do Lou.
- To nie mógł po nią przyjechać sam?
- Nie mnie pytaj. - uśmiechnęła się i usiadła w samochodzie.

Podjechałyśmy pod komplex. Miałam wielką gulę w gardlę. Panicznie się bałam. Cholera, jak ja się boje. No ja pierdole. Stanęłam przed drzwiami, ale za chwilę zrobiłam krok do tyłu.
- Nie bój się - zaśmiała się Danielle.
- Czuję się, jakbym miała zaraz wejść na scene i zaśpiewać hymn w stroju hawajki.
Dziewczyny spojrzały na mnie dziwnym wzrokiem po czym wybuchły śmiechem. Eleanor z nami nie było. Poszła do środka pierwsza.
- Dobra Stosio. Raz kozie śmierć. Nie zjedzą Cię!
- .. ale połkną w całości.. - mruknęłam. Domka posłała zabójcze spojrzenie w stronę Dan, a lokata tylko się uśmiechnęła. Dobra, wchodze.
No i weszłam. Jeju, boję się. W końcu poznam ludzi, którzy odmienili moje życie, w pewnym sensie oczywiście. Pierwsze co przykuło moją uwagę to krzyki dochodzące z kuchni, no tak. Puder kłóci się z marchewką. Ach, mam nadzieję, że Lou pierdolnie ją w kąt, bo laska zamiast mózgu ma francuski manicure,dosłownie! Nie będę ukrywać, że jej nienawidzę. Mam taką ochotę jej przygadać, ale poczekam na odpowiednią okazje, niech mnie porządnie wkurwi, a mnie popamięta do końca życia. I promise!
- Hej. Ty jesteś Martyna, tak?
- Zayn, nie bądź taki mało inteligentny. Tak, to jest Martyna, dla mnie stosio or cocobella. Jest kochana, najlepsza, a teraz was przepraszam, ale ją porywam na górę. Poza tym będzie z nami chwile mieszkała, mam nadzieje, że nie macie nic przeciwko. Wieczorem robimy imprezę, mam nadzieję, że się pojawicie. Oczywiście.. no..
- Domka, ja będę na pewno, ale El nie. Gdyż , iż znowu się pokłóciliśmy, w chuj. Szkoda gadać.
Lou oddalił się na górę. Przeprosiłam Martynę i udałam się za nim, wiedziałam, że zamknie się w swoim pokoju, bo gdzież by indziej? Weszłam do niego bez pukania. Lou leżał na łóżku i gapił się w sufit, położyłam się koło niego i patrzyłam w to samo miejsce co on.
- mogę się o coś zapytać?
- jasne Lou, o wszystko o co chcesz.
- co sądzisz o Eleanor, ale tak szczerze?
- wiesz co. Nie znam jej dobrze, ale.. skoro mam być szczera, to nie przypadła mi do gustu. Już wcześniej jej nie trawiłam, a teraz tylko przekonałam się do swoich teorii, że jest pusta. Przepraszam Lou, że to mówię, wiem że to Twoja dziewczyna i ją kochasz, ale chciałeś znać moje zdanie, więc je znasz.
- sam nie wiem czy ją kocham. Dobrze się czuje w jej towarzystwie, ale ona mnie zmieniła. I to bardzo. Nie spotykam się z fanami, nie zagaduje, bo El jest zazdrosna. Co mam zrobić, doradź mi..
- moim zdaniem powinieneś ją zostawić, Lou znajdziesz jeszcze kogoś, kto będzie wart Twojej uwagi, jestem tego pewna, zobacz ile dziewczyn się wokół Ciebie kręci, a tak między nami, to bardzo podobasz się Martynie.
- yaaay! Dziękuję Ci za takie słowa. Nawet nie wiesz jak dobrze jest mieć taką przyjaciółkę jak Ty, znam Cię kilka tygodni, a słyszałem o Tobie od 2 lat. Kocham Cię siostra, wiesz?
- wiem Loui, ja Ciebie też! Idziemy na dół?
- powiedz mi coś o Martynie, a potem możemy iść na dół.
- co chcesz o niej wiedzieć?
- wszystko co wiesz.
- jest Polką tak jak ja, ale od roku mieszka w Hiszpanii. Ma dwie starsze siostry i młodszego brata, jest bardzo pozytywna. Nienawidzi El, najbardziej podobasz się jej Ty, czasami jak gadałyśmy to ciągle o Tobie, jej erotyczne wyobrażenie, haha. Nie no, żartuje oczywiście, ale jeżeli miałabym Ci wybrać dziewczyne, To byłaby to Martyna, bo jest najbardziej pozytywną osobą jaką poznałam razem z Pauliną. ?
- jak się poznałyście?
- ona i Paulina miały organizować wasz zlot w Polsce,  w stolicy. Dołączyłam się do pomocy, ale oczywiście nie wiedziały, że znam osobiście Harrego Styles’a. no i tak się poznałyśmy.
- nigdy nie wierzyłem w takie znajomości,ale jak widzę są prawdziwe. To teraz możemy iść na dół, ale wyglądam dobrze?
- Tak lou. Idź na dół i powiedz Martynie, żeby przyszła na górę.

Kilka godzin później.
Integracja przebiegła pomyślnie. Chłopcy polubili Martynę, nawet bardzo. Widać, że Louis i Martyna są sobie pisani, jestem ciekawa czy coś z nich wyniknie. Jedynym minusem dnia dzisiejszego był fakt, że El wpadła na imprezę, a Lou powiedział, że ma wyjść, lekko mówiąc. El zaczęła nas obrzucać przekleństwami, Hazza otworzył jej drzwi i kazał wyjść. Zaczęła fukać, ale w końcu wyszła. Wszyscy zadowoleni. Szczerze mówiąc, to była najlepsza impreza. Zabrakło tylko Niny i Pauliny, ale chciały się dobrze przygotować do szkoły, nie dziwie się im. W końcu mają rozpocząć zajęcia z chłopakami, a dokładniej tylko z Zaynem , Louisem i Niallem. A pod koniec października trasa po Europie, a dokładniej Hiszpania, Włochy, Francja, Niemcy i Polska! Polskie directioner się cieszą, kolejną niespodzianką jest fakt, że chłopcy zaproponowali mi, abym zaśpiewała z nimi gotta be you, zaś Martyna będzie tańczyła na koncercie w Polsce i Hiszpanii, chociaż jeszcze o tym nie wie, ale jestem pewna, że Louis wypali o tym w niespodziewanym momencie, jak to Loui. 

1 komentarz:

  1. " zaś Martyna będzie tańczyła na koncercie w Polsce i Hiszpanii, chociaż jeszcze o tym nie wie, ale jestem pewna, że Louis wypali o tym w niespodziewanym momencie, jak to Loui. " japierdole, będę tańczyć?! ; o hahahahhah :D
    Domka, gigancie! Nie wiedziałam że skłócić Lou z Elką : o JA CHCE NOWY <3

    OdpowiedzUsuń